„Dzień, w którym umarłam, zaczął się kiepsko i stawał się gorszy z każdą chwilą.”
O perypetiach świeżo upieczonej wampirzycy, sekretarki i byłej modelki zakochanej w butach z najmodniejszych kolekcji, słyszałam już jakiś czas temu, jednak nawet nie zauważyłam, gdy seria zaczęła ukazywać się u nas i na wieść o mającej pojawić się w połowie lipca drugiej części, postanowiłam nadrobić zaległości.
Przygody Betsy (właściwie Elizabeth) Taylor rozpoczynają się w momencie gdy ta przeżywa prawdopodobnie najgorszy dzień swojego życia. Nie dość, że w swoje urodziny traci pracę, niespodziewane opady śniegu psują jej imprezowe plany (już nadszarpnięte), to na koniec, po pościgu za swoim kotem, wpada pod samochód... Jednak prawdziwy szok przeżywa, gdy budzi się w domu pogrzebowym i odkrywa że jej bardzo-nielubiana macocha (w języku Betsy po prostu „suka”) chciała pochować ją w tandetnym kostiumie i nie mniej tandetnych butach, samej zagarniając cenną kolekcję butów należących do Betsy. Biorąc swój stan za dziwną pomyłkę, postanawia popełnić samobójstwo, jednak gdy liczne próby spełzają na niczym (skok z budynku kończy się potłuczeniem, spacer po dnie Mississippi nie przynosi spodziewanych efektów, porażenie prądem okazuje się działać źle jedynie na fryzurę, zaś wypicie wybielacza powoduje suchość w gardle) Betsy dowiaduje się, co się jej właściwie przydarzyło… Jednak bohaterka wcale nie ma ochoty zostać krwiożerczym wampirem, a nową sytuację traktuje raczej jako okazję do kontynuowania normalnego życia. W czym zresztą pomagają jej przyjaciele i rodzina, bardzo szczęśliwi z powodu zmartwychwstania Betsy, nie zważając specjalnie na jej przemianę, tym bardziej że z jakiegoś powodu wszystkie rzeczy zabójcze dla wampirów, na Betsy nie robią większego wrażenia. Jednak jej tropem ruszają też inne wampiry, bardzo zaniepokojone łamaniem przez nią wszystkich możliwych zasad…
Od początku wiedziałam, że to powieść z przymrużeniem oka, jednak nie spodziewałam się że będzie taki ubaw, co przede wszystkim jest zasługą głównej bohaterki - jej beztroska, zabawne komentarze i niewyparzony język sprowadzający na nią kłopoty sprawia, że czasami można naprawdę boki zrywać. Równie udanie wypadły postacie drugoplanowe – przede wszystkim tajemniczy i przystojny wampir Sinclair, przewodzący niezależnemu klanowi wampirów uważających Betsy za przepowiedzianą Królową i starający się zostać jej mentorem (do czego jednak ta nie jest przekonana, gdyż przede wszystkim chce mieć święty spokój), jak również przyjaciele Betsy - Jessica i Marc, oboje postrzeleni jeszcze bardziej od niej. Historia nie jest specjalnie zawiła, brak też jakichś szokujących zwrotów akcji – chyba nawet o to nie chodziło. Niestety może to okazać się wadą - jeśli komuś nie będzie odpowiadało poczucie humoru autorki, to książka prawdopodobnie szybko zacznie irytować, bo, nie oszukujmy się, fabuła jest raczej płytka. Niemniej jednak, książka nadaje się idealnie, by bardzo miło spędzić czas nad niewymagającą lekturą. Muszę też ostrzec, że nie brakuje w niej podtekstów i scen erotycznych - podanych jednak z wdziękiem i humorem, charakterystycznym dla całej powieści:)
Czy polecam? To zależy - jeśli macie ochotę na lekką i przyjemną powieść o wampirach w komediowej oprawie, to naprawdę warto, poprawa humoru gwarantowana. Osobiście bardzo dobrze bawiłam się w towarzystwie Betsy, mam nadzieję że pozostałych dziesięć części trzyma ten sam poziom :)
Chyba się skuszę...;-)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie w moim stylu, ale kto wie, może sie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś...;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W tym wypadku możecie się łatwo przekonać, czytając kilka pierwszych stron - bo tak już zostaje do samego końca :)
OdpowiedzUsuńNa razie zejdzie ona na dalszy plan, gdyż nie szukam tego typu lektur, jednak może kiedyś po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)