Ostatnio trochę nie idzie mi czytanie ("Debiutantkę" męczę już prawie tydzień), za to chciałabym zaprezentować swój nowy nabytek do domowej biblioteczki. Gdy tylko zobaczyłam oryginalne wydanie "Kolekcji" Isabel Wolff (której recenzja znajduje się tutaj) wiedziałam że bardzo chcę je mieć - no i wreszcie się doczekałam :)
Nie mogę się na nią napatrzeć ^_^ Od razu mam ochotę przeczytać ją jeszcze raz :)
Okładka angielska jest tysiąc razy lepsza niż ta polska!!! :(
OdpowiedzUsuńStraszna szkoda, że nie da się ich jakoś podmienić ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, nie widziałam ;/ Sama nie wiem, czy to lektura dla mnie.
OdpowiedzUsuńUrocza okładka :) Polska się nie umywa...
OdpowiedzUsuńMaruda - jeśli tylko miałabyś ochotę na powieść obyczajową, to trudno byłoby Ci lepiej trafić. No i nie jest to książka z rodzaju tych, o których zapomina się od razu po przeczytaniu.
OdpowiedzUsuńBooklover - niestety... no i w dodatku niczym się nie wyróżnia.
Nie tylko okładka, ale i tytuł lepszy (chociaż na mnie słowo vintage działa jak lep na muchy :D). Chyba muszę sobie gdzieś zapisać tytuł, na wypadek gdyby naszła mnie ochota na obyczajówkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Witaj, Groszku :) Mnie za to po lekturze dopadła lekka obsesja na tym punkcie, ale szybko się zorientowałam, że u nas określenie "vintage" bywa traktowane dość swobodnie ;) A o takim sklepie, jaki prowadzi bohaterka powieści, można pomarzyć... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń